Do koloru tej dzianiny zapałałam miłością od pierwszego wejrzenia – już dawno w sklepach nie widziałam tak mocnego odcienia turkusu. Dresówka pętelka, acz bardzo cienka w dotyku. No ale ten odcień wynagradza wszystko.
Z dresówki powstała prosta bluza z rękawami raglanowymi, dość szerokimi przy nadgarstku, by nie walczyć z materią przy spoglądaniu na pulsometr czy przy noszeniu ochraniaczy na nadgarstki na rolkach 😉 .
Uniwersalne topy przylegające z dzianiny wiskozowej, gładkie, starannie skrojone. Oddychające, przyjemne na skórze, bez logotypów.
Moja ulubiona baza pod wszelkie stylizacje w chłodnym sezonie. Od sportowych, przez casual, po eleganckie.
Zaletą jest to, że w tak skrojonej i uszytej rzeczy, nie skręcają się, nie naciągają z czasem w wyniku prania boczne szwy jak w kupnych, bawełnianych podkoszulkach
Tym razem w wyniku recyklingu zbieranych ze starych toreb taśm, zapięć itp. oraz posiedzenia przy maszynie – powstał pas na spacery z psem. Nie byle jaki pas, bo idealny pod moje potrzeby.
Potrzebą była możliwość przytroczenia liny treningowej 10m tak, by była łatwa do wpinania, wypinania oraz regulacji długości, żebym nie musiała jej zawsze trzymać w ręku.
Do pasa uszyty został też solidny pokrowiec na mój pancerny smartfon, na ciasno, na miarę. Smartfon ten bowiem jest idealny na długotrwałe włóczęgi w teren: jest odporny na wszystko i posiada potężną baterię, którą trudno wyczerpać. A zatem jest świetną bazą dla używanych przeze mnie map terenowych.
Oprócz tego przyszyłam dodatkowe uchwyty na przypięcie saszetki na smakołyki, latarki, gwizdka, klikera, saszetki na psie woreczki. Do pasa można też przypinać inne przybory w pokrowcach. Pas niepozorny, a jednak wielofunkcyjny – tak jak lubię.
Forma sukienki jak arabska galabija, więc nawet użyłam jej kiedyś na występ tańca arabskiego, gdzie tańczyłam style Beledi i Sha’abi, do których często nosi się właśnie galabiję 🙂